Generalnie przepisu na to danie nie mam stałego, zmienia się w zależności od tego co mam w lodówce i szafkach. Mój Mąż bardzo je lubi, ja też, dzieci - mówiąc zupełnie szczerze - w zależności od tego co jest w środku jedzą mniej lub bardziej chętnie. Polecam bo jest proste i pyszne sekret smaku tego dania leży w dobrych warzywach i aromatycznych dodatkach. Ja rozmroziłam do niego ostatni kawałek dyni, który miałam 'na czarną godzinę' a muszę robić w zamrażarce miejsce na tegoroczne zapasy :)
Podaję to leczo w towarzystwie kaszy jaglanej bo jest lekko słodkawe więc fajnie razem 'grają'. Ja wolę je jeść na zimno najlepiej następnego dnia jak wszystkie smaki się przegryzą.
Wege-leczo
Pół małej dyni
3 duże marchewki
2 duże korzenie pietruszki
1 nieduży burak (ja lubię te podłużne są smaczniejsze)
1 kwaśne jabłko
1 szklanka fasolki adzuki (namoczonej przez 12h)
1 cm glona kombu (opcjonalnie)
1 cm świeżego imbiru
1 łyżka octu balsamico
2 łyżki sosu shoyu/lub sojowego
gałązka świeżego tymianku cytrynowego
dużo natki pietruszki/rzeżuchy
ząbek czosnku
szczypta kuminu
sól/pieprz
Fasolkę uprzednio namoczoną na noc gotuję do miękkości, w towarzystwie glona kombu, którego obecność zaoszczędzi nam problemów z ew. wzdętymi brzuchami dzieci i nie tylko;)
Wszystkie warzywa kroimy w kostkę, dynię i jabłko upiekłam najpierw posypane świeżym tymiankiem. Następnie w piekarniku lądują marchewki z pietruszką i buraczkiem, przyprawione startym imbirem, zmiażdżonym i posiekanym czosnkiem z odrobiną oliwy. Oczywiście można piec je synchronicznie, ale ja piekłam w tym czasie też chleb więc nic więcej mi się nie mieściło ;). Kiedy warzywa są już upieczone łączymy je w misce z fasolką i doprawiamy posiekaną natką pietruszki, rzeżuchą, sosem shoyu, octem balsamicznym, solą i pieprzem, odrobinę roztartym między palcami kuminem.
*z takiej ilości warzyw wyszła mi spora miska czyli z kaszą około 3 porcji obiadowych